Wraca “Relax”, a w nim…

Po latach nieobecności wraca Magazyn Opowieści Rysunkowych RELAX. Okładka pierwszego numeru wskrzeszonego magazynu powinna przyprawić o szybsze bice serca niejednego fana Conana.

W latach 1976-81 ukazało się 31 numerów RELAXu. W magazynie tym po raz pierwszy mogliśmy poznać przygody Thorgala, duetu Van Hamme/Rosiński. Publikowali tam również tacy twórcy jak Janusz Christa, Jerzy Wróblewski czy Bogusław Polch. Po 40 latach magazyn ten ma wrócić na rynek, publikując kolejne komiksy, polskie i zagraniczne.

Cóż takiego widzimy na okładce, co powinno spodobać się fanom Conana? To reprodukcja grafiki z okładki albumu La Fille du Geant du Gel (Córka lodowego olbrzyma), czwartego tomu francuskiej serii “Conan le Cimmérien“. Oznacza to, że w końcu doczekamy się polskiej edycji “niecenzurowanej” adaptacji tekstów Roberta E. Howarda, tworzonych przez wydawnictwo Glénat.

Oryginalny album będzie podzielony na trzy części, które ukażą się w kolejnych numerach RELAXu. Magazyn ma być kwartalnikiem, więc na całą historię trochę jeszcze poczekamy. Ale najważniejsze, że polscy czytelnicy będą mogli poznać tą prawdopodobnie najlepszą adaptację prozy Howarda.

2 thoughts on “Wraca “Relax”, a w nim…”

  1. Swego czasu w magazynie komiksowym “Awantura” (nr 2/91) została opublikowana pierwsza część polskiej adaptacji tego opowiadania Howarda pod tytułem Conan i Atala. Autorami byli Andrzej Janicki i Jacek Michalski. Adaptacja była kontynuowana w nr 3/91 jednak już pod zmienionym tytułem “Dragon i Onea”, prawdopodobnie z powodów związanych z prawami autorskimi. Kolejnego numeru już niestety nie było bo magazyn przestał się ukazywać, w sieci udało mi się jednak znaleźć plansze bez tekstu trzeciej, końcowej części adaptacji.
    A powyższy komiks zakupiłem na Amazonie, ale w wersji niemieckiej, ponieważ ten język akurat znam a francuskiego nie za bardzo.

    1. Tak, Conan na sterydach Michalskiego do dziś budzi zdumienie wśród zagranicznych fanów 🙂 Podobnie jak jego okładka powieści “Czarnoksiężnik z Lemurii” Lina Cartera. Kiedy ją wrzuciłem na jakieś forum zagraniczne, większość komentarzy dotyczyła wpływu LSD na kolory użyte przez twórcę. Tak to jest jak sztuka nie trafia do mas 😉 Ja mam zamówione te francuskie po angielsku w zbiorczym wydaniu.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *